piątek, 6 listopada 2015

Najcudowniejsza suknia marzeń! Odsłona pierwsza :)

Hej!

Wróciłam. Wróciłam mam nadzieję już na dobre :) Wróciłam z nowym nazwiskiem, zmienionym stanem cywilnym i bardzo szczęśliwa :D

Dziś chcę opowiedzieć Wam o sukni, która jest obiektem marzeń prawie każdej dziewczynki. W życiu kobiety jest towarzyszką w jednym z najszczęśliwszych dni. Tak, mowa o sukni ślubnej :)

Ja również od przedszkola zastanawiałam się jaką kreację wybiorę. Fascynowały mnie początkowo disnejowskie księżniczki - miękkie materiały, upięte kwiaty. Później marzyłam o sukni - syrenie. Przyszły też szalone lata 90te, a z nimi teledysk moich ulubionych Guns'ów. Do tej pory mam sentyment do tych czasów :)

Rysowałam mnóstwo projektów sukien, szkicowałam w brudnopisach gdy tylko miałam jakiś pomysł i dobry nastrój. A pomysłów było mnóstwo. Do czasu.

Kiedy przyszedł dzień, w którym najlepszy mężczyzna świata poprosił mnie, bym została jego żoną, po opadnięciu niesamowitych emocji, kiedy już łzy szczęścia oschły... Gdy usiłowałam wyobrazić sobie swoją suknię miałam w głowie niesamowitą pustkę! Wszystkie wcześniejsze projekty wydawały mi się niepasujące do mnie. Wyrosłam z nich, nie czułam już tego klimatu. Co robić?

No i zaczęło się :) Przeglądałam miliardy sukien ślubnych na internecie, w czasopismach. Przemierzyłam z siostrą-druhną kilometry (dzięki Sis! :)), drepcząc od salonu do salonu i mierząc kolejne fasony sukien. Obejrzałam chyba wszystkie możliwe odcinki "Say Yes to the Dress" - jeszcze wtedy nie było polskiej edycji. Długo szukałam inspiracji. Powoli, bardzo powoli tworzył się w mojej głowie obraz ideału.

Od początku wiedziałam, że musi to być suknia stworzona specjalnie dla mnie, według mojego osobistego projektu. Znalazłam specjalizującą się w tym krawcową - połowa sukcesu. Wyjaśniłam o co mi chodzi. Pozostała kwestia wyboru odpowiednich materiałów. Dostałam próbnik tiulu. Szybko wybrałam najbardziej odpowiedni. Z koronką nie było tak łatwo - całe szczęście, że pomagała mi moja znajoma, która pracuje w salonie sukien ślubnych - dziękuję Moniko! :) Gdy pojawił się dostawca żadna nie pasowała do mojego projektu. Jedna jedynie miała szansę, ze względu na idealnie pasujące do gorsetu wykończenie - świetnie dobrany kształt. Poniżej widać ją na przykładowym gorsecie.

Niestety dodano do niej srebrne aplikacje, co zupełnie mi się nie podobało, gdyż w moim odczuciu na sukni wyglądają jak czarne kropki. Trzeba by było je odpruć tracąc jednocześnie efekt blasku.

Musiałam czekać jeszcze miesiąc na nową kolekcję - na szczęście opłacało się. Wybrana przeze mnie koronka wspaniale wpasowała się w kształt sercowego dekoltu. Była przepiękna!

Zależało mi na wyraźnych kształtach kwiatów oraz delikatnym połysku. Zastosowano w niej aplikacje z bardzo drobnych perełek oraz bezbarwnych, mieniących się w słońcu koralików. Po prostu cudo!

Dobrałam również do welonu koronkę idealnie pasującą do kompletu. Będzie zamykać całość kompozycji ;)

Nareszcie przyszedł czas na długo oczekiwane pierwsze przymiarki! Profesjonalne szycie!

Bajkowa spódnica z przepysznym puszystym tiulem :D Mój mężczyzna jest ode mnie o głowę wyższy, dzięki czemu mogłam sobie pozwolić na trochę objętości :) Zrezygnowałam jednak z koronki na dole - to byłby już nadmiar szczęścia - wykończyłam nią za to brzegi welonu.

Gorset bazuje na trzech parach fiszbin - trzyma się doskonale, nie opada. Przepiękny wykrój dekoltu.

Tył sukni zdobią proporcjonalne do mnie, bardzo drobne, wręcz misternie utkane pętelki wiązania.

Całość tworzy pionowe, wyciągające i wysmuklające linie.

Gdy zobaczyłam bazę stwierdziłam, że mogłabym nawet w tej wersji iść do ślubu. A to dopiero początek :)

Kolejna przymiarka również mnie zaskoczyła. Może nawet bardziej... Kiedy weszłam do salonu rozejrzałam się po nim i z nutą niepewności w głosie oraz przerażeniem w oczach zapytałam wskazując wieszak - to moja suknia? Była zupełnie inna, niż planowałam. Ściśle poutykane koronki oblepiały cały gorset tworząc bezkształtną masę... Dobrze, że była ze mną siostra - pomogła mi opanować się i jeszcze raz, na spokojnie wytłumaczyć krawcowej moją wizję. Jak dobrze, że każdy fragment koronki był przymocowany jedynie szpilką. Zabawa zaczęła się od nowa.

Trzecia przymiarka - ufff, jest! Moje marzenie urzeczywistniło się! Pozostały już jedynie drobne, kosmetyczne poprawki.

Tył sukni - koronkowy fragment przy wiązaniu - został zwężony.

Krawcowa dopasowała również długość tiulu do mojego wzrostu.

To prawdziwe dzieło niemal haute couture! Każdy milimetr się liczył, każdy fragment był dokładnie omówiony. Teraz pozostało jedynie uzbroić się w cierpliwość i czekać, aż misterna praca zostanie ukończona.

Ale o tym za dwa tygodnie :)

8 komentarzy:

  1. Jej, mi by było szkoda czasu na takie rozwodzenie się nad suknią do ślubu. Ale jak kto woli ;)
    Wg mnie klasyczna księżniczka, ładniutka:) ale jak dla Ciebie to za wielkie koło :O

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koło było pierwotnie jeszcze większe, na moją prośbę zostało zmniejszone ;)

      Usuń
  2. Mam pytanie, ile kosztowało w całości uszycie takiej sukni i w jakim mieście? Welon, dodatki, buty... Nie wiem, czy lepiej szyć, czy lepiej z salonu. Co doradzisz?
    Nie chciałabym takiej wpadki jak u Ciebie w tym sporym kołem, a jednocześnie budżet to też wyzwanie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej, hej! Odpowiadasz czasem na pytania? Chciałam wiedzieć jaki to koszt taka suknia. Bo krawcowe, których pytałam mówią od do, czyli nic konkretnego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej :) Już odpowiadam. Krawcowe słusznie mówią - wszystko zależy od stopnia skomplikowania projektu sukni i rodzaju materiału. Jeśli spodobała Ci się jakaś konkretna suknia z salonu, to z pewnością bezpiecznie ją po prostu kupić - wtedy jesteś pewna efektu końcowego. Możesz (jeśli oczywiście masz czas) poczekać na wyprzedaże, obniżki cen są naprawdę duże.
      Mi szczególnie zależało na tym, aby suknia była oryginalna, w stu procentach moja, dlatego zdecydowałam się na szycie. To korzystne również ze względów finansowych. Koszt całej sukni - z długim welonem i halką na kole a także narzutką to u krawcowej, której zleciłam jej wykonanie 2000 zł. To konkurencyjna cena.
      Buty kupiłam również na zamówienie. Są to buty taneczne, za które zapłaciłam około 270 zł.
      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Dzięki! :)

      Usuń